- No cześć - przywitała się - Wchodźcie.
Pobiegła na górę rzucić torbę z książkami, związała włosy w kucyk i zbiegła z powrotem na dół. Chłopacy rozleźli się po całej kuchni.
- Głodni? - zapytała dziewczyna, a oni zgodnie pokiwali głowami. Lucy zajrzała do lodówki i kilku szafek. Przygotowała wszystko, co było potrzebne do zrobienia spaghetti i zaczęła kroić paprykę w kostkę.
- Pomóc ci? - zapytał Mikey i zanim zdążyła odpowiedzieć, wstawiał już wodę na makaron.
- Jak było w szkole? - zapytał Ash tonem rodzica.
- Nawet nieźle. Poznałam Caitlyn. Jest bardzo ciekawą osobą... A i przyjdzie dzisiaj, żeby was poznać.
- A po co? - zapytał Cal z buzią wypchną ciastkami.
- Bo jest fanką 5SOS. A właśnie! Dlaczego mi nie powiedzieliście?
- Bo nie ma się czym chwalić - odpowiedział Luke. - Jesteśmy zespołem i tyle. Nawet nie rozumiem, dlaczego ludzie nas lubią... Chociaż w sumie to w większości dziewczyny... I tak nie rozumiem czemu... Za dużo mówię.
- Tak, za dużo - przytaknął mu Calum. - Też nie rozumiem czemu... Wystarczy popatrzeć na was - zwrócił się do kumpli. - Wy odstraszacie wszystkie fajne dziewczyny. ZAWSZE.
- Ale Lucy tu siedzi i wcale nie ucieka.
Kłóciliby się tak dłużej, ale rozległ się dzwonek.
- Otwarte!!!! - wrzasnął Luke i oberwał w głowę od Ashtona.
Do kuchni weszła Caitlyn. Miała na sobie inne ubrania niż w szkole, ale w tym samym stylu - koszulka z nazwą zespołu, ciemne rurki i glany.
- Cześć - przywitała się pozytywnie - Rany... Jak mówiłaś, że będę mogła ich poznać, nie sądziłam, że dojdzie do tego w twojej kuchni! - zawołała uradowana. Najpierw poprosiła o autografu na płycie i o zdjęcie, a potem zwróciła się do Michaela.
- Gdzie kupujesz farby do włosów? Chcę sobie zrobić zielone końcówki i nigdzie nie mogę znaleźć takiego odcienia!
Wszyscy z wyjątkiem nich się zaśmiali. Pół godziny później siedzieli przy stole i jedli obiad. Nawet Caitlyn przestała nawijać.
- Jakie to dobre... - powiedział Cal z pełnymi ustami.
Po posiłku Lucy, Luke i Ash zostali w kuchni, żeby pozmywać, a reszta poszła grać na xboxie. Dziewczyna myła naczynia, Ash je wycierał, a Luke odkładał na miejsce.
- Może poszlibyśmy do kina? - zaproponował Ashton. - Puszczają Lego przygoda - dodał podniecony.
- Lego? Serio? - zapytał Luke. - Stray, pójdziemy do kina z dwiema dziewczynami i ty chcesz oglądać Lego?
- No to co ty proponujesz?
- Zbaw nas ode złego. Horror z Ericiem Baną.
- Nie lubię horrorów - powiedziała Lucy. - Nie grają nic innego? - Luke pokręcił przecząco głową. - No dobra, niech będzie. Lepsze to niż Lego.
Pobiegła do swojego pokoju się przebrać. Caitlyn poszła z nią.
- Ci goście są niesamowici! Tacy śmieszni... I normalni. Zachowują się jak my... Znaczy nie jak gwiazdy. I jeszcze idziemy z nimi do kina! Ja chcę siedzieć obok Michaela! - zaklepała od razu.
- W takim razie ja koło Luke'a - zaśmiała się Lucy.
- Uuu... Kręci cię ten jego kolczyk? - zapytała znacząco.
- No... Trochę... Ale bardziej oczy.
- Jak błękitne niebo!
- Albo ocean.
- Ocean? - usłyszał i zobaczyły głowę Caluma w drzwiach. - Nad ocean tez was zabierzemy, ale jutro. Długo jeszcze?
- Już idziemy - powiedziała Lucy, wzięła torbę i zeszli na dół. Samochód Luke'a był za mały, więc zdecydowali się jechać autobusem. Kiedy byli na miejscu, Luke i Ash poszli po bilety, Cal i Michael po popcorn i colę, a dziewczyny do łazienki. Pięć minut później siedzieli na sali, a film się zaczynał. Po pół godzinie Lucy miała dość. Nigdy nie lubiła horrorów. Starała się oddychać spokojnie.
- Ej, wszystko ok? - szepnął Luke i zobaczył, że jest cała blada. - Chcesz wyjść? - pokręciła przecząco głową. - Złap mnie za rękę - Zrobiła jak powiedział, ale niewiele to dało.
- Mogę się o ciebie oprzeć? - zapytała cicho. Chłopak przytaknął, a Lucy położyła głowę na jego ramieniu i zamknęła oczy. Luke kciukiem rysował małe kółka we wnętrzu jej dłoni. W takiej pozycji spędzili resztę filmu. Kiedy seans się skończył i zapaliły się światła wstali i wyszli z sali.
- Nigdy więcej nie obejrzę z wami żadnego horroru! - zawołał Cal, kiedy wyszli z budynku. - Mikey cały czas mnie straszył! Nigdy więcej!
- Ja tez nie dam się namówić na żaden straszny film - przyłączyła się Lucy. - Następnym razem pójdziemy na Lego. - powiedziała, a Ashton uśmiechnął się triumfalnie.
Złapali ostatni nocny autobus i wrócili do domu. Lucy zaproponowała Citlyn nocowanie, bo było już ciemno i bała się o nią. Dziewczyna zgodziła się bez wahania. Zadzwoniła do rodziców, żeby ich o tym powiadomić.
- My tez możemy zostać? - zapytał błagalnie Mikey.
- Nie - odpowiedziały obie. To babski wieczór.
Chłopcy ze smutnymi minami udali się do domu Luke'a. Lucy dała przyjaciółce piżamę i kapcie. W kuchni przygotowały sobie chipsy, ciasteczka i gorącą czekoladę, i wróciły do pokoju. Ułożyły śpiwory na podłodze i usadowiły się na poduchach. Włączyły płytę 5 Seconds of Summer i zaczęły plotkować o wszystkim.
- Nuudzi mi się - zajęczał Mikey.
- Gramy w Fifę? - zaproponował Luke.
- Nie! Tylko nie to! Proszę - zawył Ash spod poduszki. - Idźmy do dziewczyn.
- Przecież nas tam nie chcą. A poza tym pewnie śpią.
- Możemy to sprawdzić - powiedział Luke i poszedł na górę do swojego pokoju. Rolety w pokoju na przeciwko, który należał do Lucy, były zasłonięte, ale widać było, że pali się tam światło. Zbiegł na dół i przekazał te informację chłopakom.
- Mam genialny pomysł! - zawołał Mikey. - Luke, masz nasze kostiumy z teledysku do Don't Stop?
- Jasne... Co chcesz zrobić? - zapytał, ale domyślał się co chodzi zielonowłosemu po głowie.
____________
I jak?
Może być? :)
Boskie <3
OdpowiedzUsuńczekam na next'a :D